olkab pisze: kurde, reszta jakoś tak mechanicznie gra, bez uczuć. Po prostu w pełni poprawnie odgrywają dźwięki. Żadnego w tym polotu, tej energii która powinna być w Take the Time. Dafuq?
To samo chciałem napisać. Ale w "As I am" wykrzesali z siebie trochę energii i naprawdę przyjemnie było posłuchać/popatrzeć.
Hipoteza? Odegranie
Images&Words to skok na kasę, który powinni darować swoim fanom, skoro granie tego starocia sprzed 25 lat nie dostarcza im samym fanu, a Ser być może jest wręcz zażenowany tym, że musi to śpiewać, kiedy przecież nie potrafi (chodzi taki apatyczny po scenie w "Take the time"). Naprawdę lepiej by było, gdyby grali koncerty z setem ułożonym pod siebie, do grania którego podchodziliby z entuzjazmem.
Ale "Hell's kitchen" też cholernie nudne... Nie wiem, może duże sceny nie są dla nich? Scenografia, światła- to wszystko wypada zupełnie nieciekawie. Zresztą tak to też pamiętam ze Spodka 2015- nuda, jacyś goście stercza na scenie i grają.
Trochę mi się to kojarzy z Megadeth na Metalmanii w 2008 grającym po Dillinger Escape Plan- światła panie, tego, widowisko niby i wielka gwiazda gra, a i tak DEP ze swoimi stroboskopami na scenie wcześniej rozwalili wszystko (połączenie takich świateł i ich muzyki dało efekt piorunujący

) i na Megadejwie się zwyczajnie nudziłem.